Jesień na Jońskim

Mazurkowanie Rodriguez podsumowanie


Załoga

Andrzej Hania J Lucjan Andrzej K Pablo Joanna Moroszka Jan Krzyś Skiper

Tradycyjnie jesień na ciepłym morzu ale żeby nie było monotonnie, tym razem na morzu Jońskim Circa 350 mil swobodnego myszkowania po malowniczych i w odróżnieniu od Sporadów, zielonych wyspach. I może jeszcze mały wyskok do zatoki Korynckiej by odwiedzić mistrza Cervantesa w malowniczym Nafpaktos. Co ma wspólnego autor Don Kihota z Manchy z tym miasteczkiem? Opowiem na miejscu. Startujemy 14 października 2023 roku i żeglujemy przez 2 tygodnie na pokładzie jachtu Oceanis 480. Zainteresowanych zapraszam ko kontaktu przez whitewhale.mjp@gmail.com
Pomysł Pawła, by zostać na wyspie ze dwa dni sprowokował mnie do odszukania takiej strony
UWAGA! Teoretycznie lista się zamknęła. Zaliczka na czarter poszła, zatem resztę prosze do sierpnia włącznie!.



Pażdziernik jest stosowną porą dla białego człowieka by odwiedzić Grecję. Nieznośny skwar już nie występuje ale nadal jest wystarczająco ciepło by się kąpać w morzu a tłok w portach nieco zelżał. W każdym razie takiego zdania są moi przyjaciele, którzy od lat wiernie mi towarzyszą w morskich podróżach. Tym razem padło na morze Jońskie które przed laty zaledwie liznąłem. Plany były ambitne: od Korfu po Zakyntos z koniecznym skokiem w bok by koniecznie odwiedzić Nafpaktos, znane z pamięnej ostatniej bitwy galer wiosłowych w której wziął udział znany twórca postaci Don Kihota z Manchy, Miquel de Cervantes. Ale zacznijmy ab ovo. W bazie firmy Dream Yacht Czarter w Gouvii koło Korfu wyczarterowaliśmy pięciokabinowego Oceanisa. Zwyczajowo ubezpieczyliśmy kaucję, nauczeni wiosennymi przygodamu sprzed roku na Azorach. Ostatecznie, kombinując swoją dziadowską kartą kredytową i debetową wpłaciliśmy 3,5 tysiąca euro. Łódka w przyzwoitym stanie, biorąc pod uwagę, że to koniec sezonu. Szef teamu, Tanasis, wprowadził nas w tajniki urządzeń łódki włącznie z klimatyzacją i agregatem prądotwórczym. Sympatycznie.

Z Gouvii wyszliśmy rano w niedzielę pośpiechem się brzydząc. Wiatr generalnie południowy około 10 węzłów zmusił nas do zamaszystego halsowania. Ostatrecznie o zmroku przeprosiliśmy się z motorkiem ponieważ wiatr zdecydowanie zastrajkował i skierowaliśmy się wprost do Lakki na pn cyplu Paxos. Nie próbujemy po ciemku szukać miejsca w porcie i walimy kotwice w zatoce, wśród grupu innych jachtów. Na marginesie, nie ma tu już darmowych portów, czasem ograniczających się do opłaty za prąd i wodę. Ceny są umiarkowane ale są zawsze. Od 40 do 60 euro za dobę. Wyjątkiem jest marina w Lefkas, która wraz z mediami kosztowała nieomal 100.

Penetrując jaskinię na zachodnim brzegu Paxos okazuje się, że przyczepny motorek nie ma chłodzenia. Telefon do armatora i umawiamy się, ze przysle nam silnik promem do Gaios ukrytego w długiej cieśninie po wschodniej stronie wyspy. Noc zatem spędzamy w porcie i odbieramy zastępczy silnik z porannego promu.

Następnym celem jest Vathi na Itace, jednakże ponieważ załoga serwuje sobie kąpiele w różnych malowniczych zatoczkach na Antipaxos noc nas dogania a wraz z nią regularna burza z piorunami i ulewnym deszczem. Kokpit jest dobrze okryty owiewką i bimini więc wahta specjalnie nie ucierpiała ale kilkoro daninę Posejdonowi oddała.

Utrzymuje się kilkunastowęzłowy wiatr z południa więc następny etap to żabi skok dookoła pd przylądka Italki do Agia Euphimia na wsch. brzegu Kefalonii. Port pustawy i przyjazny. Tu musimy podjąć decyzję co do dalszych losów rejsu. Czy przebijać się przez jęzor dość silnego wiatru do zatoki Korynckiej by odwiedzić Cervantesa czy popłynąć z wiatrem. W myśl zasady że zmiany decyzji dowodzą ciągłości dowodzenia, przychylam się dą życzenia załogi i stając dwa razy w zatoczkach wschosniego brzegu Itaki w celach obiadowych i kąpielowych, docieramy do Fiskardo przy północno - wschodnim narożniku Kefalonii. Tu także miejsce dla nas się znajduje. Zniknął tylko na wpół zatopiony, pływający pomost przy którym stałem przed paru laty. Tu wyjątkowo stajemy na muringu.

W Fiskardo jest trochę zabytków: rzymski cmentarz, ruiny wczesnochrześcijańskiej bazyliki i latarni morskiej z czasów panowania Veneckiego. Jest również współczesna latarnia na pn-wsch cyplu wyspy. Dobry pretekst do przypomnienia sobie do czego służą nogi.

Utrzymuje się umiarkowany wiatr z południa. Mój co-skiper wyszukuje jeszcze jedna kąpielową zatokę ale ostatecznie płyniemy na Meganisi do kolejnego portu o znajomej nazwie Vathi. Tu stajemy po grecku, czyli na kotwicy z dziobu. Udaje się dopiero za drugim razem, bo za pierwszym kotwica się wlokła. Wyspa ma niezliczoną ilość głębokich, otoczonych wysokimi brzegami zatok ale jednak kierujemy się do Lefkas.

Po drodze zaglądamy do głębokiej zatoki Vlohas oddzielonej od morza wąską cieśniną. Zatoka stanowi miejsce licznych jachtowych portów, zimowisk na lądzie a także kilku na wpół zatopionych jachtów. Po krótkim postoju zmierzamy do kanału oddzielającego Lefkas od lądu. Zgłaszamy się do marinero w porcie telefonicznie, ponieważ opisanego w locji kanału UHV nikt nie słucha. Na powitanie stajemy przy stacji paliwowej gdzie uzupełniamy paliwo. Elektroniczny wskaxnik paliwa, podobnie jak wody nie działa. Marinero wskazuje kolejnym jachtom miejsce do zacumowania i podaje muring. Tym razem, ze względu na spory przeciąg w porcie, osobiście dokonuję cumowania jachtu.

Marina w Lefkas jest bogato wyposażona we wszelkie cywilizowane instytucje. Nawet udaje mi się wyprać cokolwiek już używaną bieliznę. Miasto malownicze i gwarne mimo drugiej połowy października.

Wychodzimy po 1200. Płynie się najpierw torem oznaczonym zielono – czerwonymi bramkami a na dodatek otoczony groblami z których ta lewoburtowa, prowadzi ruchliwą szose z Lefkas na ląd. Ten kanał zamknięty jest niezwykłym zwodzonym mostem. Jego cemtralna część stanowi wielki ponton, połączony z przyczółkami krótkimi, podnoszonymi mostkami. Otwierany jest w ciągu dnia co godzinę. Po krótkim oczekiwaniu mostki się podnoszą i masywny ponton obraca się by dać drogę czekającym z obu stron jachtom.

Stawiamy żagle i płyniemy z lekkim wiatrem w stronę leżącej na lądzie Prevezy. Tu znowu wybagrowanym przez płycizną kanałem wpływamy na rozlewiska Amvrakikos. Tu, za półwyspem Panagias znajdujemu zatoke Vonitza a w niej głęboką zatoczkę w której rzucamy kotwicę. Niskie zalesione brzegi przypominaja mazurskie krajobrazy. Zatoka nie jest bezludna – nocuja tu jeszcze dwa jachty ale panuje cisza i spokój.

Rankiem ruszamy w stronę Paxi by odwiedzić pominiętą na początku Lakkę. Ostrożnie wchodzimy do zatoki. Nadal stoi tu sporo jachtów na kotwicach a w porcie nie da się wcisnąc szpilki. Na dodatek część nadbrzeżt znika pod wodą. Decyduję { pamiętacie – zmiany decyzji... ) by odwiedzić za wyspami położoną na lądzie Sivotę. Są tam port jachtowy i miejski, Jachtowy wyraźnie dla rezydentów. Prąd i woda na kei. Trochę senne miasteczko, rano kawa w kafejce dla lokalsów.. Przytulnie.

Rano powrót na Korfu ale najpierw sesja zdjęciowa. Lekki wiatr pozwala bez obaw wysadzić w pontonie Lucjana, a my krążymy wokół pod żaglami pozwalając mu zrobić serię zdjęć jachtu z profilu i am'fas. Kontaktujemy się z mariną Mandraki ale odpowiadają, że miejsca u nich nie ma. Sugerują klubową marinę NOA, Tam, proszę bardzo. Miejsca pod dostatkiem, ale bez prądu i wody. Nie jesteśmy w potrzebie więc nie jest to gardłowe ograniczenie. Port leży po południowej, nawietrznej stronie cypla z twierdzą Korfu więc fala jednak wchodzi za falochron co sprawia, że przejście po trapie staje się lekkim wyzwaniem ale jakoś wszyscy to przeżyli. Jeszcze wycieczka do miasta, pełnego knajpek w ciasnych uliczkach i gwaru ludzi.

Rano jeszcze wycieczka do twierdzy, oddzielonej od miasta głęboka fosą. Jeszcze oczekiwanie na rozproszoną załogę i ruszamy do Guvii. Tam, najpierw tankowanie i wchodzimy do mariny. Tym razem mój co-skiper, świeżo upieczony sternik morski parkuje bezbłędnie w miejscu wskazanym przez Tanakisa. Jeszcze check-out. Meldujemu o wywrotce pontonu po której silnik nie dał się już uruchomić. Po sprawdzeniu, że silnik nie jest mechaniczne uszkodzony odpuszcza nam. Na marginesie – wszystki poza wspomnianym manewry portowe wykonyeali kolejno oficerowie wahtowi, więc można uznać, że program praktykowania został speełniony.

szukaj w mapie witryny