MAJÓWKA

czyli szlakiem praojców

Sobota

 Docierany do Trzebieży koło 0900. Jacht jeszcze po drugiej stronie portu, ale wkrótce zostaje zatankowany i doprowadzony przed nasze oblicza. Staszek sprawdza techniczne instalacje, Krzysiek "Banan" żagle a ja staram się sprawdzić swoją checklist'ę. Okazuje się wkrótce, że dostarczony nam grot jest z całkiem innej operetki ( później okazało się, że genua także ) Wreszcie wszystko wydaje się nam skompletowane i sprawdzone, wyruszamy więc w stronę Świnoujścia. Mamy tam jeszcze spotkać się z dewiatorem ( bo chyba nie dewiantem ??? ), celem sporządzenia tabeli dewiacji dla nowo zainstalowanego kompasu. Dopiero po 1900 kończymy odprawę w GPK i ruszamy na morze. Tu jak narazie niezdecydowane powiewy z północy powodują, że jacht raczej nie zbliża się do planowanej Kopenhagi.

Niedziela

 W nocy wreszcie pojawia się zdecydowany wiatr 12 kn z NNW. Płynąć wprost w stronę Falsterbo się nie da, płyniemy zatem na NE. W miarę tężenia wiatru refujemy podwójnie grota i zamieniamy prującego się jak stare prześcieradło foka na kliwer. W takim stanie docieramy koło 1800 do Nordhaven w Ronne. Okazuje się, że z racji majowej promocji, płacimy za postój jak za 11-to metrowy jacht. Wreszcie długo oczekiwany prysznic. Wieczorem załoga udaje się na podbój miasta, o czym dowiaduję się rano z malowniczych opowieści. Ja odsypiam zaległości.

Poniedziałek

 Rano ekipa wyrusza po materiały do połatania rozłażącego się dzioba oraz żaglomistrza, który zrobiłby porządek z żaglami. Naprawa dzioba posuwa się szparko. Żaglomistrz obiecuje naprawić rozłażącego się grota do 1700. Niestety, o 1700 okazuje się, że żagiel może będzie gotowy następnego dnia do 1200. Tego już za dużo - zabieramy zabawki i o 1900 wypływamy. Wiatr odszedł na W, więc o żeglowaniu do Kopenhagi nie ma mowy. Ruszamy na północ do Simrishamn.

Wtorek

W nocy przeskakujemy przez rutę ponad Bornholmem i o 0730 docieramy do Simrishamn. W porcie jachtowym dla 14-to metrowego jachtu brak miejsca, stajemy więc w handlowym. W mżącym deszczyku szlifowanie bruków miasteczka jest mało ciekawe. Znalazłem informację turystyczną, w której miła panienka dopuszcza mnie do komputera. Zatem prognoza ICM-u na dziś i jutro. Wynika z niej, że najpierw będzie wiało ze wschodu a następnego dnia, znowu ze wschodu, przynajmniej przy szwedzkich brzegach. Zatem o 1300 ruszamy w stronę Kopenhagi.

Środa

 W nocy gonimy z wiatrem 6 - 7 kn. Na wysokości Trelleborga nagle kompletny "blackout". Staszek szybko znajduje właściwą przyczynę - skorodowane zaciski na wyłączniku bezpieczeństwa. No ale cośmy się wystraszyli to nasze. Z rutą pełną statków po lewej a brzegami półwyspu Skanor po prawej pędzimy teraz na północ. Wreszcie o 0500 wchodzimy do mariny Margeritaholm w Kopenhadze. Szczęśliwie wolne miejsce jest na wprost wejścia. Po krótkim odpoczynku i śniadaniu, ruszamy na miasto. Moja propozycja odwiedzenia muzeum marynarki zostaje przemilczana i załoga wyszukuje na planie muzeum Carlsberga. Okazuje się ono na końcu świata ( przynajmniej Kopenhagi ) Degustujemy piwo ( opowieści o jego nielimitowanej ilości należy włożyć między bajki ) Obiad na mieście po czym przy pomocy czarterowych rowerków wracamy na jacht.

Czwartek

 Rano gęsta mgła i wiatr z S. Leniwe wstawanie, prognoza pogody z klubowego komputera i o 1025 ruszamy w drogę. Niestety, piłujemy na silniku z zielonymi bojami po lewej ręce pod wiatr. Wiatr jednak odkręca nieco na wschód, więc po minięciu "Północnej Róży" można postawić żagle. Stawiamy zarefowanego grota i kliwer. Po chwili rozsypuje się zblocze talii. Na szczęście Stach ze swojej czarodziejskiej skrzynki wyciąga podchodzącą śrubę i możemy żeglować dalej. Wieczorem mijamy Vendavala, którego skiper z zazdrością w głosie woła przez UKF-kę "Ale zasuwacie!!!" Faktycznie, chwilami przekraczamy 8 węzłów.

Piątek

 W nocy wiatr przechodzi na W i rozdmuchuje się do 26 węzłów. Pędzimy w dół mapy i o 0710 wchodzimy do Sassnitz. W Sassnitz prysznic u starszej pani, która nawet do mnie zwraca się przez "junge mann". Zjadamy wymyślny ziemniaczany lunch w Kartofelnstube i o 1450 ruszamy do domu. O 2110 docieramy do Swinoujścia. Szybko spać!

Sobota

  Pobudka i o 0700 opuszczamy marinę w basenie północnym. Przez kanał piastowski na silniku a na zalewie przy wietrze z SW płyniemy 4-5 kn poza torem wodnym na południe. O 0930 cumujemy w Trzebieży - koniec majówki.

Szukaj w mapie witryny